Niektórzy się dziwią, czemu nie piszę nic o studiach. Nie ma w tym zbyt nic dziwnego, kiedy przedmioty się w ogóle odbywają, albo są zmienione sale lub po prostu jeszcze się nie zaczęły.
Wydział ekonomiczny zaczął zajęcia 16 września. Dziś zaczął się na pewno jeden przedmiot, chociaż mamy już 8 października. Jak widać, włosi mają na wszystko czas. Ja przyjechałam 21 i pierwszy tydzień spędziłam na załatwianiu wszystkiego. Włóczyłam się z biura to biura. Wędrowałam 50 min na mój wydział, żeby przebyć taką samą drogę powrotną, niczego tam nie załatwiając. Nie miałam zamiaru opisywać każdej pojedynczej wędrówki, ale dziś, kiedy wreszcie byłam na moich pierwszych zajęciach, chcę co nieco opowiedzieć jak to wszystko wyglądało.
Pierwszy tygodzień studenta Erasmusa wyglądają mniej więcej następująco. Po przyjeździe udałyśmy się do biura erasmusów, gdzie zostawiłyśmy kolejny zestaw dokumentów i odebrałyśmy Learning Agriment, który jest najważniejszym dokumentem. Co niektórzy, na przykład ja, musieli iść po swoje LA do koordynatorów wydziałowych. Właśnie w takim celu udałam się w zeszły wtorek na facolta di economia. Bez problemu znalazłam profesora, który miał mój dokument. Powiedziałam co potrzebuję po włosku a także po angielsku ale niestety stwierdził, że on tego nie ma i powinnam się udać do drugiej koordynatorki. Przy okazji zapytałam o lekcje, ponieważ w planie zajęć, który był w internecie, nie znalazłam swoich przedmiotów. Niestety, i na ten temat nic nie wiedział. Ostatecznie w tamtym dniu odwiedziłam cztery różne biura i nikt nic nie wiedział. Jedynym wielkim plusem był plan zajęć wszystkich przedmiotów wraz z aulami. Dostałam rozpiskę, wszystkich przedmiotów jakie obywają się na tym wydziale, co mi ułatwiło dokonanie zmian i wybranie odpowiednich przedmiotów. Kilka dni później okazało się, że jednak na zbyt wiele ten plan się nie przydał. Ok, zamianę sali rozumiem, ale to, że wpisany jest przedmiot, który się w ogóle nie odbywa a na dodatek, łażenie od pokoju do pokoju (kolejny dzień stracony) i szukanie odpowiedzi kto jest nauczycielem przedmiotu widmo, doprowadza mnie do białej gorączki. Żeby odpowiedzieć na pytanie "dlaczego nie było dziś tego przedmiotu i kto jest prowadzącym" musiałam spotkać 5 różnych profesorów, w tym 3 zajmujących się sprawami erasmusów. W pewnym momencie stało się to po prostu zabawne. Nieporadni włoscy pedagodzy :) Wycisnęłam ostatnie poty na to, żeby zdobyć dokładne informacje, dzięki czemu, dziś byłam już na dwóch przedmiotach, co mnie nawet cieszy. Przy okazji pomogłam dwóm nieporadnym erasmusom, a jeden z nich, Litwin stwierdził, że się poddaje i na wszystkie przedmioty
będzie chodził ze mną.
Także mamo, możesz być dumna z córci. Mój rok ZiIP, też może być ze mnie dumny. Przypomnijcie sobie, jak funkcjonowałam na naszym wydziale, zdana na Waszą łaskę. A tu,uporałam się z jednym z najgorszych zadań.
Historia z moim Learning Agriment też jest zabawna, bo po trzech dniach szukania, okazało się, że jednak dokument był w posiadaniu u profesora, u którego byłam pierwszego dnia. Śmiesznym zdarzeniem jest to, że po trafieniu do sekretariatu katedry, w której pracował "nauczyciel widmo" powiedziano mi z wielkim uśmiechem na twarzy : Profesor Petruzzelli jest w auli 11 i własnie prowadzi przedmiot. Uwaga! Wcale go tam nie było i jak się okazało (wysłałam do niego emaila z zapytaniem o przedmiot) i Petruzzelli już w tym roku nie prowadzi tego przedmiotu i prawdopodobnie w tym semestrze Consumer Behaviour się nie odbędzie.
Można się ubawić po pachy. Taka jest właśnie Italia, nikt nic nie wie i piano piano.
Ahhh nie narzekaj! :)
OdpowiedzUsuńPo tygodniowym pobycie na włoskich nartach i Twoich notkach jestem przekonana, że w odróżnieniu od naszego polskiego narzekactwa, byłabym tam w 7 niebie! :)
Nie narzekam :) Opisuję tutejsze realia. Faktycznie, mimo tego i tak jest tu nieziemsko świetnie. Jeżeli masz czas, to zapraszam na jakiś krótki urlopik ;) Włoska pizza, kawa i przystojni Włosi czekają !
Usuń