Odpokutować
Chcąc odpokutować moje marnowanie czasu, wysprzątałam w sobotę prawie całe mieszkanie. Nie przeleżałam całego dnia w łóżku, co uważam za pierwszy mały sukces. Chcąc utrzymać dobrą passę, staram się szukać inspiracji do działania, a przede wszystkim powodów do tego, żeby pożytecznie dysponować swoimi dniami. Najważniejszą rzeczą, o której zapomniałam, jest zdrowie! Tego nie mogę sobie darować. Nie wiem jak długo będę miała tyle samozaparcia, żeby o tym pamiętać, ale póki co, zamierzam się wysypiać w miarę możliwości ;) Okoliczności życia erasmusowskiego, nie zawsze na to pozwalają, ale mam nadzieję, że do końca drugiego semestru (mam nadzieję!) wypracuję doskonały system zachowania równowagi życiowej!Niedziela, jak niedziela
Jak na niedzielę przystało, zwlekłam się z łóżka wcześnie, żeby tym razem zobaczyć paskudny rynek rumuńsko-rosyjski. Żałuję, że mój nowy telefon nie posiada aparatu, co utrudnia mi przedstawienie Wam tutejszego świata. Następnym razem, postaram się zadbać o to, żeby nie przepuścić okazji do sfotografowania tutejszych realiów życia. Niemniej jednak, rynek prawie jak rynek, tylko o wiele uboższy i z przykrym obrazem małych, niezadbanych rumuńskich dzieci. Nie mam żadnych obiekcji kulturowych, ale to co tam zobaczyłam, dotknęło mój czuły punkt, jakim jest świat dziecka. Można powiedzieć, że był to punkt kulminacyjny zbierającej się we mnie melancholii. Równo miesiąc przed przyjazdem, zaczęłam rozmyślać o Olsztynie, o tym co zostawiłam, do czego wrócę lub już nie.
Teraz mogę napisać, że jak na polską niedzielę przystało, na naszym stole znalazł się rosół i kurczak. Obiad przepyszny. Rosół prawie doskonały, zabrakło tylko w nim pietruszki, pora a seler został zastąpiony selerem naciowym. Za to idealnie przyrządzony kurczak nadrobił wszelkie braki, a pieczone ziemniaki w skorupce były dosłownie wisienką na torcie. Dzień zakończyłam w kinie, oglądając włoską komedię. Oglądanie filmów, czy słuchanie profesora na lekcji, jest idealnym wyznacznikiem ewaluacji zdolności językowych. Przyznając się do przykrej prawdy, nie poświęcam czasu na naukę włoskiego przy książkach i miałam nieczyste sumienie, że nie poprawiłam swoich zdolności, ale film dodał mi otuchy, ponieważ rozumiałam całkiem sporo, więcej niż w styczniu. A więc piano, piano, języka też się uczymy!
Nie byle jaki poniedziałek
Dziś pobiłam rekord! Rano po przebudzeniu, od razu ruszyłam tyłek z łóżka i wzięłam się do roboty. Zaczęłam ambitnie, tłumacząc tekst włoskiej piosenki, co przecież jest znakomitym sposobem nauki obcego języka. Następnie, również z ambicją, wybrałam się na jogging, który zakończyłam zestawem ćwiczeń w domowym kącie. Także o godzinie 13 miałam za sobą próbę nauki i sport, do czego najtrudniej jest się zmusić. Potem typowo po włosku, korzystając z dobrodziejstwa, jakim jest siesta, przespałam ok półtorej godziny. Koniec dnia, też nie należy do najgorszych bo wieczornym spacerze, kończę go pisząc kolejny post. Teraz mogę iść spać ze spokojną głową. Została nawet godzina na relaks, aby rano wstać wyspaną i wypoczętą po 8 godzinnym śnie.
Podsumowanie
To wszystko nie jest jeszcze tym, do czego dążę, żeby być w pełni zadowoloną. Zacytuję jedną z moich ulubionych myśli : Nie chodzi o to, byśmy osiągnęli nasze najwyższe ideały, lecz o to, aby były one naprawdę wysokie.
Zastanawiam się, czy tutaj jest to możliwe do wykonania i od czego to zależy. Ode mnie, od innych, od pogody, zwyczajów, stylu życia, nawyków kulturowych, tęsknoty za domem, chęcią korzystania z życia? Koniecznością jest znalezienie jakiegoś sposobu na to, żeby nadal mierzyć wysoko a przy tym dobrze się bawić. Tym razem, chętnie posłucham rad
A na zakończenie, posłuchajcie jaki język włoski jest piękny!
:) Komentując razem tą i poprzednią notkę...Nie będzie momentu, w którym będziesz zadowolona w pełni. Taka już słodko-gorzka cecha aktywnego człowieka, że nigdy nie jest 100% zadowolony bo zanim zdąży osiągnąć ten stan, kolejne pomysły i chęci już mu siedzą w głowie! Nie jest to niczym złym. Po prostu jest! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że postanowiłaś się mobilizować! Nie rób tego na siłę ale rozejrzyj się wokół i nie wierzę, że za chwilę nie dostrzeżesz gdzieś pola do działania! :) A wcale nie trzeba (i wcale nie jest dobrze) się zaorać żeby czuć się zadowolonym! Więc wykorzystuj ten chill, który jest Ci dany na realizowanie fajnych planów bez kija nad głową!
Czekam na relacje ;) Powodzenia!