Trzymając dobrą formę muszę chyba pisać o wszystkim, o każdej małej pierdołce, może czasem ciekawostce. Taką sprawą na pewno jest problem dzisiejszego dnia! Uwierzcie mi albo i nie ale to jest jeden z podstawowych i najbardziej frustrujących na ten moment problemów. Po godzinnej drzemce wstaję i zastanawiam się co teraz zrobić. Zjeść, poćwiczyć, lampić się jak głąb w ścianę facebooka lub szukać innych pretekstów by spędzić czas przy komputerze, lub ewentualnie olać wszystko and lets go out now.
Ha, jednak nie dałam się tym razem! Raz dwa, piszę, cokolwiek aby tylko napisać. Wiem, że znajdując sobie byle powód do tego, żeby zostać w bezczynności, szybko pociągnę ten system i obudzę się za półtorej tygodnia z palcem w nocniku... A więc może mało ciekawie, ale przynajmniej coś. Małymi kroczkami, drogą przyzwyczajenia, wprawienia się w nowy styl, myślę, że za dwa tygodnie będę dość zadowolona.
Ciągle opisuję wolny czas, a tymczasem bywają dni, kiedy całe spędzam na uczelni, na przykład jak dziś. Pobudka o 9, mimo 8 godzinnego snu, jest tym samym, co pobudka w Polsce o 7. Zaspane, zmęczone, bez życia, szykujące się do szybkiego wyjścia na zajęcia. Marsz do oddalonego o 45min wydziału, półtorej godziny zajęć, powrót w połowie autobusem, w połowie z buta, szybki obiad : la pasta con il pesto e i pomodori (makaron z pesto i pomidorami) i spowrotem na 45 min na wydział i zajęcia od 15 do 18. Powrót i godzinna drzemka, a następnie zastanawianie się co dalej.
Kilka słów napisałam, youtobe odpala już Ewę. Step by step :) and good luck Kinga!
Witam :)
OdpowiedzUsuń