Etykiety

czwartek, 5 grudnia 2013

Święty Mikołaj!

Poranek 6 grudnia, wszyscy wstają i zaglądają do swoich butów, oczekując drobnych prezentów od Świętego Mikołaja. Budzą się we mnie wspomnienia z dzieciństwa, kiedy Św. Mikołaj był dla mnie realną postacią, do której co roku pisałam list i którego wypatrywałam w oknie.

Myślę, że ten brodaty dziadek jest dla nas wszystkich w jakimś stopniu bliski. Każdy z nas, kiedyś w niego wierzył i był postacią, która przede wszystkim budziła w nas wiele radości. No może pomijając ten przykry moment, w którym zderzaliśmy się z bolesną prawdą, że prezenty przynoszą nam jednak rodzice, nie on...
Z racji tego, że przebywam w mieście, w którym św. Mikołaj spoczywa, sumienie nie pozwoliło mi, nie doczytać życiorysu tej postaci. Nie będę pisała, czym sobie zasłużył na błogosławieństwo, ale osobom zainteresowanym, gorąco polecam wygooglanie tej osoby. Jedna z najsławniejszych postaci, zasługuje na przypomnienie jej dobrych uczynków.

4:15
"Olaa, wstajemy. Kawa już czeka. Wstawaj, wstawaj, no już!"

Myślałam, że Ola mnie znienawidzi za to, że jestem taka uparta. Powody aby zostać w łóżku miała całkiem poważne, które prawie mnie przekonały. Boli głowa, uszy bolą, zatkany nos, katar...Poszłyśmy spać o 3.15. Jednak nie, nie byłam łaskawa i nie pozwoliłam wrócić do łóżka. Święty Mikołaj pod nosem, dziś są jego imieniny, co roku dostajemy prezenty z racji jego istnienia.  Nie można zmarnować takiej okazji!  Okazji do czego? Do zrobienia sobie najlepszego prezentu z okazji Mikołajek.
Ludzi w kościele było tyle samo, jak na rezurekcji czy pasterce. Dziś jest normalny dzień pracowity, więc wszyscy muszą wstać do pracy lub szkoły. Bazylika posiada ciekawą architekturę, którą można nacieszyć oko. W okół kościoła ciepły klimat tworzą ludzie oraz kolorowe światełka, które dziś wieczorem postaram się sfotografować. A po mszy zrobiłyśmy wreszcie to, co było planowane od przyjazdu do Bari. Poszłyśmy nad morzę, żeby zobaczyć wschód słońca.

Miło było przeżyć to wszystko, a przede wszystkim, wtopić się na moment w tutejszą społeczność, dla której tak ważny jest dzisiejszy dzień. Dzień patrona miasta Bari.


A teraz idę na zajęcia. Miłego dnia.

środa, 4 grudnia 2013

Web marketing i inne uwagi o nauce

Pomysły na pisanie o Erasmusie powoli się kończą, czego nie da się nie zauważyć. Jednak dzisiejszy fakt nie może zostać pominięty w moich notatkach! 

Jak się uczą Erasmusi?? Czy oni w ogóle się uczą??

Otóż tak się składa, że owszem, także my musimy się czasem uczyć. Oczywiście intensywność nauki zależy po pierwsze od kraju, po drugie od wydziału i kierunku, no i rzecz jasna, od prowadzącego przedmiot. 
Słyszałam historię o studentach, którzy muszą zaliczać wszystkie kolokwia i prace zaliczeniowe. Piszą czterogodzinne egzaminy w formie eseju! Wszystko się może zdarzyć, dlatego, jeżeli myślisz o Erasmusie i nie chcesz tyrać tak samo, jak w Polsce, zbadaj wszelkie źródła i dowiedz się, gdzie będzie Tobie najlepiej. 

Nie mogę wyjść z podziwu mojego wielkiego szczęścia. Wszystko jak dotąd, naprawdę się układa, włącznie z nauką (której prawie wcale nie ma). Wybrałam cztery przedmioty. Trzy zdam po angielsku, jeden po włosku. Do tej pory musiałam tylko raz przygotować się na zajęcia.
Dziś po raz pierwszy w życiu, wygłosiłam prezentację w języku angielskim! Proszę o wielkie brawa, które dodadzą mi odwagi przed egzaminami. 

Muszę opowiedzieć trochę o tym, bo pierwszy raz nie odwaliłam roboty na ostatnią chwilę. Pracę wykonywałam z grupą Włochów, którzy chcieli mieć gotowe wszystko na kilka dni wcześniej. Dzięki temu mogłam do ostatniej chwili nanosić różne poprawki i doczytywać różne informacje. Naprawdę, chyba pierwszy raz przygotowałam się dobrze do takiej sprawy. 
Czy stres mnie zżerał? Nie do końca. Moja partia była o Google Plus, co jest dość ciekawe. Grupa jest naprawdę przyjazna, jak to określił jeden Włoch, we Włoszech wszyscy sobie pomagamy, forza Polonia.